piątek, 23 maja 2014

Rozdział 2.


Gra kręciła się w najlepsze. A ja w duchu ciągle się modliłam, aby butelka którą kręcił Niall nie wskazała na mnie.
-Amber!Pytanie, czy wyzwanie?- zapytał Mike, złotowłosej dziewczynie, która siedziała na przeciwko niego.
-Hmm, wyzwanie.- odpowiedziała śmiało dziewczyna.
-No dobra, więc masz pocałować tamtego pijanego typka.- mój przyjaciel wskazał ręką na jakiegoś chłopaka, który był już nieźle upity tak jak my wszyscy. Dziewczyna powoli wstała i podeszła do chłopaka. Złapała go za ramiona i mocno wpiła się w jego usta. Chłopak lekko zszokowany szybko ogrnął co się dzieję i zaczął odwzajemniać jej pocałunki. Po chwili dziewczyna się od niego oderwała i odeszła zostawiając go samego. Wróciwszy do nas, usiadła na swoje poprzednie miejsce. Zaczęliśmy klaskać i głośno się śmiać. Teraz kręciła Amber. Moje oczy prawie wyskoczyły kiedy butelka wskazywała na Nialla. Chłopak głupio się uśmiechnął i spojrzał w moje przerażone oczy, lecz szybko odwróciłam od niego wzrok, a ten tylko się zaśmiał.
-Prawda.- powiedział od razu.
-No dobrze, więc.- zaczęła Amber. W środku błagałam żeby zadała mu jakieś normalne pytanie.- Kogo z tego kółka najbardziej chciałbyś przelecieć?- powiedziała.Kurwa.Wszyscy popatrzyli się pytająco na Nialla oprócz mnie. Chłopak szeroko się uśmiechnął i spojrzał na mnie. Proszę nie mów tego na głos.
-Tą piękną blondynkę.- powiedział i wskazał palcem na mnie. Moje policzki od razu zrobiły się czerwone. Wszyscy w kółku zaczęli się na mnie gapić dzięki czemu moje policzki były niemalże fioletowe. Vic głupio się uśmiechała, ponieważ nie kontaktowała co się z nią dzieje bo tak była pijana, Mike zapewne nie usłyszał odpowiedzi bo był zbyt zajęty rozmową z jakąś brunetką, która siedziała obok niego, a Liam? Kurwa.
Dlaczego on musiał wyjść? W takiej chwili? Zaczęłam się w duchu przeklinać i błagać, aby ktoś w końcu przerwał te ciche chichoty i żeby gra zaczęła się dalej toczyć.

-Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście?- zapytał nas Liam, gdy wszyscy wychodziliśmy z domu i zmierzaliśmy w stronę parku,zmierzają przy tym na przystanek autobusowy.
-Katie,a ty co taka zamyślona?-szturchnął mnie Mike kiedy akurat siadaliśmy na ławkę przy przystanku.- Czyżby ktoś wpadł ci w oko i teraz o nim ciągle rozmyślasz?-rzucił mój przyjaciel na co wszyscy zaczęli się śmiać oprócz mnie.
-Jesteś pewna, że sama zaczekasz na swój autobus? Jak chcesz mogę z tobą pojechać, a od ciebie się kawałek przejść.- zasugerował Liam.
-Nie, dam radę, ale dziękuję za troskę. - powiedziałam i wstałam,aby po żegnać  się z
przyjaciółmi, ponieważ ich autobus właśnie nadjeżdżał. Kiedy wsiedli już do autobusu odmachałam im i z powrotem usiadłam na ławkę czekają, aż nadjedzie autobus, którym dotrę do swojego domu. 
-Proszę, proszę. Kogo my tu mamy! Czyżby dziecinka się zgubiła? - trzech wysokich i mocno podpitych mężczyzn podeszło do mnie i zaczęło głaskać moje włosy i podwijać moją koszulkę.
-Idźcie stąd! Czego ode mnie chcecie? - zapytałam przerażona i momentalnie przeklnęłam się w duchu, że mogłam jednak poprosić Liama żeby ze mną pojechał.
-Och słodziutka, my chcemy się z tobą tylko pobawić. - wyszeptał jeden z nich do mojego ucha na co momentalnie na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Nie bój się nas. Zabawimy się tylko troszkę i jesteś wolna. - powiedział drugi z nich po czym przerzucił mnie przez swoję ramię. Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć.
-Zostaw ją kurwa! - cała czwórka spojrzała się w stronę mojego wybawcy. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły kiedy zobaczyłam zmierzającego w moją stronę Nialla. - Odstaw ją na ziemię, szmaciarzu! - warknął głośno na mężczyznę, który mnie trzymał lecz po chwili czułam aż lecę na ziemię.
-Ała!- upadłam na kostkę, która momentalnie mi spuchła. Spojrzałam w stronę Nialla i zauważyłam, że wykrzykiwał w twarz tym gościom żeby sobie odpuścili i odeszli bo im coś zrobi. Właśnie nadjeżdżał mój autobus więc próbowałam wstać lecz nie mogłam. Mój środek transportu po chwile skręcał już za rogiem i nie było go widać. Nagle poczułam ręce oplatające moją talię. Spojrzałam się za siebie i spotkałam się z oczami Nialla.
-Spokojnie, chcę ci tylko pomóc. - powiedział spokojnie. Kiedy już mogłam ustać od razu usiadłam na ławce. - Chodź, podwiozę Cię do domu. - zaproponował.
-Nie dziękuję, wolę poczekać na kolejny autobus niż jechać z tobą w jednym aucie i przypominam ci również, że się nienawidzimy! - burknęłam mu prosto w twarz po czym odwróciłam się w drugą stronę.
-Jak się nie mylę kolejny autobus masz dopiero za trzy godziny - spojrzał na rozkład i się roześmiał. - A, gdybyś pojechała ze mną byłabyś w domu za 10 minut. Po za tym, tylko ty mnie nienawidzisz - jego reakcja mnie zszokowała jednak wiedziałam o czym mówi.
-Ohh no tak, chcesz mnie po prostu przelecieć i zapewne jakbym wsiadła z tobą do tego samochodu wywiózł byś mnie, gdzieś w las, zgwałci, a potem porzucił. - zebrałam w sobie siłę i spojrzałam w jego oczy, które nie wyrażały żadnych emocji.
-Myślisz zapewne, że jestem chłopakiem, który tylko wykorzystuje dziewczyny i jest agresywny wobec wszystkich tak jak to opisują mnie wszyscy w szkole? - zapytał z powagą i zaczęłam się zastanawiać, czy mówi on prawdę, czy mówi tak tylko żebym wsiadła z nim do tego samochodu. - Zresztą spójrz na swoją kostkę. Powinnaś jechać z nią do szpitala. - Po jego słowach spojrzałam w dół mojej bogi i faktycznie. Była ona cała spuchnięta i na dodatek nie mogłam wstać. - Chodź pojedziemy do szpitala, a potem odwiozę Cię do domu. - Nie wytrzymywałam już z bólu więc się poddałam i wsiadłam z nim do tego samochodu. Zapięłam pas i czekałam, aż Niall usiądzie na miejscu kierowcy. Kiedy już to zrobił zapiął swój pas i ruszyliśmy. Zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam. W tle leciała cicha muzyka, która zapełniała naszą niezręczną ciszę. Po chwili minęliśmy zakręt, który prowadził do szpitala. Momentalnie zaczęłam się pocić i trząść .
-Ej przed chwilą minęliśmy zakręt! - powiedziałam mając nadzieję, że po prostu go przegapił, jednak on tylko się na mnie głupio spojrzał i szeroko uśmiechnął jakby jego plan wypalił. W duchu przeklinałam siebie za to, że wsiadłam z nim do tego samochodu.
-Trzymaj się mocno maleńka. - Powiedział, po czym gwałtownie skręcił.
_____________________________________________________________________________
dziękuję, że wytrwałaś/eś do końca. mam nadzieję, że wyrazisz swoje zdanie w formie komentarza ,
ponieważ to dla mnie bardzo ważne.
PAMIĘTAJCIE! Zapraszam na twittera: https://twitter.com/climb_pl

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 1.

Zwykła impreza licealistów. Alkohol, dzikie tańce i wiele ludzi. Tego dnia postanowiłam zaszaleć trochę bardziej niż zazwyczaj. Zważając na to jak bardzo miałam zawalony każdy dzień nauką od razu na wejściu wypiłam dwa drinki.
-No! Tego mi było trzeba.- szepnęłam do Victorii idącej równo ze mną.
-Widzę, że zamierzasz dziś zaszaleć.- rzuciła zabawnie trącając mnie przy tym w bok.
-Co jak co, ale tyle nauki w tym tygodniu nawet dla mnie jest to za dużo.- Cóż mogę powiedzieć. Dobrze się uczyłam. Zawsze miałam dobre wyniki w nauce. Nie należałam do największych kujonów w szkole. Nie byłam też za specjalnie sławna. Miałam swoją paczkę, przyjaciół z którymi chodziłam na imprezy. Byłam po prostu normalną osiemnastolatką.
-Woow, Katie zawsze ładnie wyglądasz, ale dziś to mam ochotę przelecieć cię na
oczach wszystkich.
-Mi też miło cię widzieć Mike.- przytuliłam przyjaciela i zwróciłam się do mojej przyjaciółki, która zaczęła mi o czymś zawzięcie mówić.
-Wiesz, że na tej imprezie ma pojawić się Harry i jego paczka!- wrzasnęła podekscytowana. Cała Vic. Zakochana po uszy w nieosiągalnym dla niej chłopaku. - Jak myślisz. Mam u niego jakieś szanse?
-Przecież ty nawet z nim nigdy nie rozmawiałaś.
-No tak, ale wiesz. Ja już mam plan żeby on się zakochał we mnie tak jak ja w nim! No chyba ,że woli chłopców to wtedy sobie odpuszczę. - zażartowała dziewczyna. - Ale szczerze mam nadzieję, że nie jest, choć z jednej strony ciągle widuję go z tym chłopakiem z ich paczki. Jak on miał? Louis? Dobra nieważne!
-Może idź trochę wypij żeby zyskać trochę odwagi i do niego zagadać.- rzuciłam ironicznie jednak moja przyjaciółka wzięła to na poważnie, ponieważ od razu pobiegła do stołu z alkoholem i jednym ciurkiem wypiła mocnego drinka. Patrząc z rozbawieniem na Victorię zauważyłam również, że wszyscy patrzą się w jakiś punkt za mną. Postanowiłam również spojrzeć jednak od razu tego pożałowałam. Moim oczom uka -zała się "najgroźniejsza paczka w szkole" , do której nie radziłabym się zbliżać. Znajdowała się tam również wielka miłość Vic - Harry. W paczce znajdowali się również Louis, Zayn, który jako jedyny miał chyba dziewczynę oraz oczywiście Niall, którego tak strasznie nienawidzę i szczerze mówiąc trochę się boję. Zawsze jak na mnie spojrzy o czuję ,że zabija mnie wzrokiem.Dzisiejszej nocy postanowiłam się dobrze
bawić więc jak najszybciej zeszłam im z drogi, ponieważ nie chciałam mieć żadnych nieprzyjemności. Spojrzałam na Vic, która kończyła już piątego drinka tego wieczoru. Można było powiedzieć, że była nieźle wstawiona, ponieważ podeszła do Harrego i pociągnęła go na parkiet. Ku mojemu zdziwieniu chłopak nie miał nic przeciwko i oboje po chwili tańczyli przyle-gając do siebie swoimi ciałami. Pokręciłam głową z uśmiechem i podeszłam do Liama, który w ręku trzymał wielki kufer piwa.
-Hej Liam.- rzuciłam do przyjaciela, siadając przy tym obok niego na blacie. Zauważyłam szybko, że jest jakiś nie w humorze.- Ej, wszystko w porządku? - zapytałam zmartwiona.
-Dlaczego ten palant musi przychodzić na imprezę kiedy ja tu jestem!- wykrzyknął wściekły pokazującym przy tym palcem na Nialla. Niall i Liam byli kuzynami. Nieważne było dla nich to, że są rodziną-oboje nienawidzili się z całego serca.
-Spokojnie. Spróbuj się dobrze bawić i udawaj, że go tu nie ma. Popatrz na mnie!Kończę właśnie czwartego drinka i sądzę, że zaczne robić rzeczy, których rano będę strasznie żałować, ale nie obchodzi mnie to, ponieważ zamierzam dziś o wszystkim zapomnieć i wspaniale się bawić!- wykrzyknęłam zeskakując z blatu.
-Wiesz, czasem to ty mnie strasznie zadziwiasz.-zaczął Liam - Na co dzień jesteś taką grzeczniutką i pilną uczennicą. A w weekend? Haha kto by pomyślał, że z ciebie takie niezłe ziółko potrafi być!- skończył swoją wypowiedź i zaczął się ze mnie słodko nabijać.
-Wiesz, nie należy oceniać człowieka po wyglądzie. Kto wie, może nawet twój kuzynek w środku jest kimś wspaniałym! - po moich słowach oboje wybuchnęliśmy głośnych śmiechem. - Dobra, idę wyrwać jakiegoś przystojniaczka do tańca. - rzuciłam odchodząc.
-Tylko uważaj na siebie!- krzyknął chłopak, który postanowił zostać na blacie wraz ze swoim kufrem piwa.
-Tak,tak będę ostrożna! Jak zawsze opiekuńczy- puściłam mu oczko i udałam się do salonu, gdzie impreza rozkręciła się już na dobre.Wzrokiem odszukałam Victorię, która tańczyła już z innym chłopakiem u swojego boku. Gdy tylko mnie zauważyła od razu zostawiła swojego towarzysza na środku i podbiegła do mnie.
-A gdzie twoja wielka miłość hm? - zapytałam dziewczynę, która na moje słowa zrobiła kwaśną minę.
-Jednak nie nadaję się na moją miłość. Wiesz, że nie lubię jak chłopakowi brzydko pachnie z ust no nie? A muszę stwierdzić, że jemu wyjątkowo nieładnie pachniało więc to od razu mnie od niego odrzuciło. Co gorszę, on wogóle nie umie tańczyć!- zaczęłam się nabijać z mojej przyjaciółki lecz po chwili ona także wybuchnęła głośnym śmiechem. Po chwili pociągnęłam Vic za rękę na parkiet i już po krótkiej chwili zaczęłyśmy wywijać na parkiecie do piosenki Shakiry. Przetańczyłyśmy jeszcze z pięć piosenek i dosłownie mi nogi odpadały. - Idę się przewietrzyć.- zakomunikowałam przyjaciółce i ją opuściłam. Wyszłam jakimiś drzwiami na zewnątrz i znalazłam się w przepięknym ogrodzie. Znalazłam jakąś ławkę pomiędzy drzewami i usiadłam na niej. Zamknęłam oczy rozmwyślając nad tym co dzieje się obecnie w moim życiu. Począwszy od śmierci mojej mamay trzy lata temu do rzucenia mojego chłopaka, który okazał się zwykłą świnią, która zdradzała mnie na prawo i lewo. Kiedy dowidziałam się o tym na początku wogóle nie chciałam w to wierzyć, jednak po jakiś czasie zobaczyłam to na własne oczy. Od razu z nim zerwałam nie utrzymują obecnie z Parkerem żadnych kontaktów. Zaczęłam się zastanawiać również nad olimpiadą z matematyki, która zbliżała się wielkimi krokami. Nigdy nie udało nam się jej wygrać, lecz w tym roku wyjątkowo dobrze się przygotowaliśmy i mamy zamiar ją wygrać. Zdałam sobie sprawę, że nie siedzę już sama na ławce, ponieważ poczułam zapach dymu z papierosa. Otworzyłam oczy i powoli spojrzałam na osobę, której zachciało się mi towarzyszyć. Moje usta od razu się rozchyliły ,a oczy prawie wypadły. Nie spodziewałam się, że ktoś taki jak Niall mógłby usiąść obok mnie. Przecież on bardzo dobrze wie jak bardzo go niena-
widzę, ponieważ nie raz upokorzył mnie przed całą szkołą. Już chciałam powoli wstać i udać się do moich przyjaciół lecz mój nieproszony towarzysz postanowił mnie zatrzymać.
-Siedź tu!- warknął niemiło. Nie lubiłam takiego tomu głosu u ludzi więc lekko się przestraszyłam i z powrotem usiadłam na miejsce, na którym przed chwilą siedziałam oddalając się jednak trochę od niego bo nie chciałam siedzieć blisko niego. Usłyszałam jego cichy chichot i postanowiłam w końcu na niego spojrzeć.
-Muszę ci powiedzieć, że wcześniej nie zauważyłem tego twojego tyłka! Haha ,muszę przyznać ,że ktoś taki jak ty ma całkiem niezłą dupę!- powiedział pewny siebie depcząc przy tym papierosa, którego właśnie wypalił.
-Cóż, ja jednak nie to co ty od zawsze wiedziałam, że z ciebie cham i prostak.- powiedziałam dumnie siebie. Kurwa. Cholerny alkohol zaczął buzować zapewne w moich żyłach. Zaczęłam mówić rzeczy, których zapewne nigdy bym się nie odważyła wypowiedzieć.
-Oh skarbie, uważałbym trochę na słowa. Nigdy nie wiesz co może w przyszłości cię spotkać.- mówiąc to powoli wstał i zaczął oddalać się w stronę miejsca, gdzie stały samochody wszystkich zgromadzonych tu ludzi. Potrząsając głową szybko wstałam i ruszyłam do domu w celu odnalezienia moich przyjaciół. Wchodząc do kuchni od razu ich zauważyłam. Podeszłam do nich i wzięłam drinka, który stał na stole obok
nas. Mike wraz z Liamem zaczęli opowiadać mi z jakimi to laskami tańczyli. Patrząc na nich z jakim podekscytowaniem to mówili zaczęłam się cicho z nich śmiać. Po chwili doszła do nas również Victoria, która wzięła drinka ze stołu i go od razu wypiła. We troje patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami.
-No co?- Vic dziwnie się na nas spojrzała i zaczęła śmiać. - Dobra, nie piłam jeszcze z wami, więc bierzcie drinki do rąk i w górę!- krzyknęła Vic na co się tylko zaśmialiśmy, lecz wzięliśmy po drinku, stuknęliśmy i ciurkiem każdy wypił od razu swój napój.
-Ej, a może zagramy w butelkę?!- wykrzyknął ktoś z salonu więc postanowiliśmy tam pójść. Widząc, że kilka osób usiadło już na środku w kółku postanowiliśmy się do nich dołączyć. Zajęliśmy miejsce, lecz co chwilę coraz więcej osób dochodziło do gry. W kółku siedzieli również Harry, Louis i Zayn. Modliłam się w środku, aby Niallowi nie zachciało się w to grać. Moje modlitwy nie zostały wysłuchane, ponieważ zauważyłam, że siada on dosłownie na przeciwko mnie. Popatrzył na Zayna głupio się do niego uśmiechając,a następnie patrząc na mnie.
-O nie. - pomyślałam - To nie mogło się dobrze skończyć.
__________________________________________________________________________
Witam was! Dziękuję za dotrwanie do końca :) Z początku rozdziały mogą zdawać wam się trochę
nudne, lecz musice wytrwać bo będzie się działo! Jeśli moglibyście w komentarzach napisać co o tym
sądzicie byłabym wam bardzo wdzięczna!
Zapraszam na twittera: https://twitter.com/climb_pl

BOHATEROWIE

Katie Morgan


Niall Horan


Victoria Brown


Mike Benward


Liam Payne


Harry Styles


Louis Tomlinson


Zayn Malik








CZEŚĆ

Zaczynam pisać fanfiction "Climb". Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Zapraszam na twittera: https://twitter.com/climb_pl